wtorek, 18 marca 2025

minus minus minus

 Parę dni temu mój samochód przytulił się do autka obok. Parkowałam i byłam nieco poddenerwowana, bo pogoda do dupy i nie lubię w takich warunkach jeździć. No i jeb, cały bok auta obok obrysowany, ja ryk, płacz! Zostawiłam karteczkę, i takim sposobem -450 zł. Dziś mi akumulator totalnie zdechł i znów -500 zł... Takim sposobem zostałam biedna, obdarta z wszelkich środków. Do tego owy akumulator nie wiem czy się zmieści, jutro będę go wymieniać ale znając moje szczęście - totalnie zjebałam sprawę. 

Moja kochana nóżka też się już upomina ,że ma parę ciał obcych w środku. Te druty mi strasznie doskwierają ,a jeden prawie ,że już chce wyjść spod skóry... Jest to dość obrzydliwe bo wystaje taka śmieszna bulwa z nogi a pod nią czuć drut ;D Za niedługo operacja by wyjęli mi tę cholerstwo, także znów sobie poleżę w domku i w szpitalu. Znów wleci tramadol w kroplówkach bo z bólu będę pewnie ryczeć, no i wrócą moje dwie koleżanki - kule. Jedyne co mnie martwi ,to to ,że nie będę mogła jeździć autem. Nie wiem ile będę leżeć w domu ale pewnie ze dwa tygodnie, a zaraz matura a ja chuja rozumiem!

Także tak mi ostatnio czas mija - na wydatkach, a do tego ostatnio znów zachorowałam i ciągle smarkam nosem. Oby ta pogoda się unormowała bo zwariuje już kompletnie.

wtorek, 4 marca 2025

Zmiany

 Hej! Wybaczcie ,że mnie dawno nie było oraz nie odpisałam na komentarze, ale trochę się u mnie działo, nawet bardzo.

Rok 2025 zaczął się niezwykle dobrze, w grudniu porzuciłam swoje dwie "laski" i stanęłam o własnych siłach! W styczniu zdałam prawko, a parę dni później kupiłam wymarzoną furkę (spoko, starzy mi nie kupili, sama na to pracowałam ;DD) Jestem szczęśliwa, naprawdę nie licząc kasy, to niczego mi nie brakuje w życiu, jestem jakaś spełniona już, a złe chwilę odeszły w niepamięć. Może i są gorsze momenty, ale ah to normalne! Życie powoli wraca (albo już wróciło) na dobre tory. 

Jak to każdy dzieciak, z kasą jest różnie. Wkurwia mnie to bo nawet o głupiego batona ciężko bez kasy od babci. Ale właściwe, mieszkanie mam, auto też mam, przyjaciół i wspaniałego chłopaka też mam - kurwa czego ja chce więcej?! Kasy. Ale chuj z nią, mam co jeść i gdzie spać, chyba (aż) tyle mi wystarczy? ;D 

Jest coraz cieplej na podwórku, za miesiąc koniec szkoły .a zbliża się "egzamin dojrzałości" czyli matura. Właściwie nie wiem czemu ci cali dorośli nazwali to w ten sposób. Nawet nie wiecie ile nieodpowiedzialnych idiotów zdało to ścierwo, a wy nadal nazywacie naukę do matmy jakąś dojrzałością... Ja z nauką nigdy nie miałam dobrych kontaktów, a z matematyką wręcz mam same wrogie relacje. Chyba nie czyni mnie dojrzałą ,że ogarniam jakieś układy kartezjańskie co nie? Ale mówię, z nauką mi nie po drodze, od podstawówki były problemy ,a ja byłam najgorsza w klasie. Lubię się uczyć ALE rzeczy które mnie interesują i nie mam jakiegoś przymusu do tego. Po prostu matura dla mnie to "byle by zdać" i chyba nie czyni mnie to kimś mniej ambitnym skoro mam pomysł na siebie? Prawda...?

Do maturzystów - serio, nie stresujcie się tym aż tak, przecież damy rade!